Dlaczego piszę? Po prostu lubię opowiadać i chciałbym to robić jak najlepiej. Ponoć trening czyni mistrza, a na blogu nie dość, że mogę bezkarnie szlifować swój grafomański „warsztat”, to jeszcze mam szansę, że ktoś to przeczyta.
Blog powstał w listopadzie 2010 roku na Bloxie. Początkowo miał być zupełnie o czymś innym, ale dosyć szybko postanowiłem pisać o tym, co zawsze było moim hobby – o historii. Po ponad dwóch latach, z przyczyn nad którymi nie warto się rozwodzić, podjąłem decyzję o „przeprowadzce”. W ten sposób „Historie…” najpierw „na chwilę” trafiły na Blogspota, aby w końcu – mam nadzieję, że tym razem na dłużej – wylądować tutaj.
Dlaczego w ogóle prowadzę bloga i dlaczego o takiej właśnie tematyce?
Historia zawsze była moim hobby, a pisanie wychodzi mi zdecydowanie lepiej niż rachowanie, więc jak to mówią „jakoś tak samo wyszło”.
Gromadząc informacje do kolejnych wpisów, dowiaduję się wielu nowych rzeczy, a samo pisanie po prostu sprawia mi frajdę.
Blog ma być formą popularyzacji historii i próbą pokazania jej ciekawszej strony, bo przecież „historia nie jest nudna, są tylko źle opowiedziane historie”.
Dlatego staram się aby każda kolejna historia, była opowiedziana lepiej od poprzedniej.
Wpisy nie pojawiają się tak często jakbym chciał, ale prowadzę bloga sam i ogranicza mnie permanentny brak wolnego czasu. Widoków na zmianę takiego stanu rzeczy raczej nie ma bo do emerytury pozostał jeszcze kawał czasu. Mam jednak nadzieję, że skromną ilość będę w stanie nadrobić jakością 😉
Ani historią ani pisaniem nie zajmuję się zawodowo, więc proszę mi wybaczyć ewentualne wpadki, pomyłki i błędy, których mam nadzieję, będzie jak najmniej.

Kontakty z czytelnikami uświadomiły mi, iż domowe archiwa pełne są zdjęć i dokumentów, których nie znajdziemy w oficjalnych publikacjach i które niejednokrotnie ujawniają bardzo ciekawe i szerzej nieznane fakty historyczne.
Przyzwyczajeni do uczenia się historii ze szkolnych podręczników często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że historia to nie tylko suche fakty i anonimowe postaci z książek. To również życiorysy naszych babć i dziadków, które często bezpowrotnie odchodzą w zapomnienie wraz z nimi. To stare dokumenty i zdjęcia, które trzymamy na dnie szuflady, niejednokrotnie nie będąc świadomi ich wartości. Bez spisania i opowiedzenia wiele takich bezcennych historii wkrótce ulegnie zapomnieniu, a pożółkłe fotografie i dokumenty, wcześniej, czy później, wylądują na śmietniku. Życiorysy naszych babć i dziadków, którzy przeżyli dramat wojny – często bohaterskie i tragiczne, bez wątpienia zasługują na pamięć.
Wiedza czytelników na temat historii ich rodzin, którą byli uprzejmi podzielić się ze mną, umożliwiła mi poprawienie lub uzupełnienie moich tekstów, a ten tekst nigdy by nie powstał gdyby nie informacje przekazane mi przez jednego z czytelników.
Dlatego zachęcam do przejrzenia rodzinnych albumów oraz domowych archiwów i zapraszam do współpracy. Być może wspólnie uda nam się stworzyć coś wartościowego.
Życzę miłej lektury, z góry dziękuję za komentarze i pozdrawiam wszystkich, którzy odwiedzili mój blog.

J.D.

jonaszdrobniak@gazeta.pl

p.s.

Ponieważ zdarzyło się, że w innych serwisach i na innych stronach natrafiałem na moje teksty skopiowane w sposób nie wskazujący jednoznacznie na ich autora, informuję, iż wszystkie wpisy opublikowane na tym blogu są wyłącznie mojego autorstwa.

Jeżeli ktoś chciałby skopiować i umieścić któryś z moich tekstów na swoim blogu, swojej stronie, lub serwisie internetowym, to nie mam nic przeciwko temu, ale ponieważ napisaniu większości z nich musiałem poświęcić trochę czasu i pracy, informuję, że można to zrobić wyłącznie pod warunkiem uznania mojego autorstwa i na zasadach wskazanych poniżej:

1. Każda kopia musi być w widoczny sposób, opatrzona informacją o treści: „Tekst pochodzi z blogu Historie w tramwaju pisane” oraz aktywnym linkiem: www.jonaszdrobniak.blog, lub linkiem prowadzącym bezpośrednio do kopiowanego tekstu. W/w informacje powinny być napisane czcionką o rozmiarze nie mniejszym niż rozmiar czcionki kopiowanego tekstu.

2. Będę wdzięczny za poinformowanie mnie mailem o zamiarze skopiowania i opublikowania mojego tekstu na swoim blogu, serwisie, etc.

Fakt, iż moje wpisy są linkowane i kopiowane niezmiernie mnie raduje i mile łechce moje blogerskie „ego”, ale proszę pamiętać, że kopiowanie cudzych tekstów bez wskazania ich autora jest zwyczajną kradzieżą.